„Rekordowa premia kogeneracyjna” – brzmi dumnie, prawda? 550 milionów złotych dla ostrowskiego ciepłownictwa to tytuł jak z wiecu wyborczego. I dokładnie tak zostało to rozegrane.
Beata Klimek, urzędująca prezydent Ostrowa Wielkopolskiego, nie mogła przepuścić takiej okazji w kampanii samorządowej 2024. Premię ogłoszono z pompą, konferencją i wpisem na Facebooku pełnym serduszek i gwarancji tańszego ciepła. Takiego, które będzie „zielone”, „tanie” i „już tuż-tuż”.
Ale kiedy zajrzymy pod pokrywkę kotła, okazuje się, że:
– pieniądze są, ale **rozłożone na 15 lat**,
– silniki gazowe **dopiero mają powstać**,
– a cena ciepła „wróci do poziomu z 2022”, o ile nie wydarzy się nic w gospodarce, klimacie, przepisach i rynku gazu.
Zatem w czasie, gdy wyborcze emocje sięgały zenitu, prezydentka Ostrowa zaprezentowała tę premię jako **przełom i osobisty sukces**. Oczywiście bez żadnych konkretów o tym, że gaz też emituje CO₂, że jego ceny są nieprzewidywalne, a sam system wsparcia to efekt rządowego programu, z którego korzystają też inne miasta.
Krótko mówiąc: polityczna zupa podgrzana do czerwoności. Czy Ostrowianie dostaną tańsze ciepło? Być może. Ale czy to zasługa wyborczej magii? Zdecydowanie nie.
Teraz po cichutku odwołano drugi już przetarg na „Budowa czterech źródeł kogeneracyjnych w postaci silników gazowych o
mocy zainstalowanej 2×3,3 MWe i 2×4,5 MWe, zasilanych gazem ziemnym typu E oraz dostosowanie rozdzielni elektrycznej w Ostrowskim Zakładzie Ciepłowniczym. Od wyborów minął już ponad rok i mało która dziedzina gospodarki samorządowej pokazuje niekompetencję tej ekipy. No może jeszcze śmierdząca Staroprzygodzka może tu stanąć w szranki.
Ale podsumujmy: wielka, wyborcza obietnica, wrzask, propaganda, wrzaski, oklaski pompa i puc. A teraz cisza, wstydliwe i tchórzliwe ukrywanie prawdy.





